- Władimir Putin otwarcie wyjawia swoje plany. Choć niektórzy nie wierzą, że je zrealizuje, ponieważ są zbyt bezczelne - mówi prof. Roman Kuźniar w rozmowie z "Polską Zbrojną". Jakie to plany? Po pierwsze, zajęcie tych ziem ukraińskich, które Putin uważa za historycznie należące do Rosji, czyli Krymu i wschodniej części Ukrainy. Po drugie, uniemożliwienie Ukrainie stania się normalnym państwem i częścią Zachodu. Po trzecie, rozbicie spójności Unii Schwarzgruber, "Polska Zbrojna": Jak agresja Rosji wobec Ukrainy zmieniła sytuację w Europie pod kątem bezpieczeństwa?Prof. Roman Kuźniar: - Po raz pierwszy od 1945 roku jeden kraj napadł na drugi i odebrał mu kawałek terytorium. Co więcej, ten, który dokonał tej agresji, zakwestionował zasady międzynarodowego porządku, które - z jego udziałem - zbudowaliśmy po II wojnie światowej oraz po okresie zimnej wojny. Moskwa zakwestionowała własny wkład w powstanie tego porządku, a także zasady wynikające z "Karty Narodów Zjednoczonych" i ustaleń Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Dokonała tego w imię powrotu do koncepcji międzynarodowych stosunków, które uważaliśmy za przeszłość: mocarstwa mają własne strefy wpływów, które zbrojnie poszerzają, nikomu z zewnątrz nie pozwalają się w nie wtrącać, liczy się tylko współpraca kilku z nich, a cała reszta nie ma głosu. Te sprawy nas dotyczą, bo jesteśmy sąsiadem Ukrainy. A dla nas - jako mniejszego państwa - ważne jest respektowanie zasad prawa międzynarodowego. Mamy też fatalne doświadczenie ze strefami wpływów i porozumieniami mocarstw. Słowem, agresja Rosji na Ukrainę dotyka nas bardzo, i to się bać? Prasa straszy nas lecącymi na Polskę Iskanderami z Moskwie chodzi o wytworzenie atmosfery zagrożenia. Definiuje ona szacunek i swoją pozycję przez wywoływanie strachu. Powinniśmy rzetelnie oceniać rosnący w ostatnim czasie potencjał Rosji i jej intencje, ale nie ulegać kreowanemu przez media wrażeniu kwartalniku "Sprawy Międzynarodowe" polemizuje pan z Johnem Mearsheimerem, obarczającym Zachód winą za ostatnie polityczne posunięcia Moskwy. Jakie błędy popełnił Zachód? Zbyt optymistycznie patrzył na Rosję?- Formułuję odwrotną diagnozę niż profesor Mearsheimer. Wyraża on poglądy wielu badaczy i polityków, którzy twierdzą, że rosyjska retoryka antyzachodnia i poczynania Rosji są efektem lekceważenia po zimnej wojnie przez Zachód jej uzasadnionych interesów. Uważają oni, że trzeba uznać specjalne prawa Moskwy. Przekonują, że stała się jej krzywda. Tłumaczą, że przeżywa ona traumę po upadku swego statusu. Twierdzą również, że Zachód popełnił błąd, rozszerzając się w kierunku Europy Wschodniej i Południowej, gdzie była rosyjska strefa wpływów. Według nich, przyjęcie nowych państw do NATO stworzyło zagrożenie dla Moskwy, a do Unii Europejskiej - odebrało jej wpływy polityczno-ekonomiczne. Uważam, że jest wręcz odwrotnie. Zachód od początku zbyt wspaniałomyślnie traktował Rosję. Zignorował gigantyczne szkody, jakie Związek Sowiecki wyrządził krajom, które po II wojnie światowej znalazły się w jego strefie wpływów. Państwa zachodnie nie zauważały postępującego autorytaryzmu systemu politycznego Rosji czy też jej coraz bardziej odległego od gospodarki wolnorynkowej systemu ekonomicznego. Zachód otwierał wszystkie możliwe drzwi, oferował Moskwie różne strategiczne partnerstwa i członkostwa, także w organizacjach i instytucjach, chociaż nie spełniała ona kryteriów, z Radą Europy i G7 na czele. Oczywiście, w jakieś mierze należało inwestować w Rosję. To nasz potężny sąsiad i byłoby dobrze, gdyby był przyjazny i sprzymierzony z Zachodem. Nie wolno jednak godzić się bezwarunkowo na wszystko. Poza tym, myślenie Mearsheimera uważam za nieetyczne, bo w swojej analizie staje po stronie Kremla doprowadziła do podziałów wśród państw unijnych. Wydaje się, że Niemcy i Francja wycofały się z pozycji hamulcowych. Jak Pan ocenia dziś jedność Unii Europejskiej w relacjach z Moskwą?- Niemcy i Francja zostały skonfrontowane z inną Rosją niż ta, którą sobie wyobrażały. Francois Hollande początkowo był bardziej sceptyczny niż Angela Merkel, co wynika z tradycji francuskiej partii socjalistycznej, która bardziej niż inne zachodnie partie socjalistyczne dystansowała się od Związku Sowieckiego. Niemcy więcej zainwestowały w rozwój stosunków z Rosją, licząc, że to zaangażowanie zmieni ten kraj, co okazało się nieprawdą. Obecnie Zachód zdaje się bardziej skonsolidowany i jednomyślny w polityce wobec Moskwy, ale to krucha jedność. Pomaga ją utrzymać postępowanie Rosji, która nadal jest obecna militarnie w Donbasie, a także nie wykonuje porozumienia Mińsk 2. Uważam, że Moskwa nie zrealizuje go, bo jeden z punktów to oddanie Ukrainie kontroli granicy Rosja-Donbas, na co Kreml się nie zgodzi. Na Zachodzie źle jest przyjmowana aktywność militarna Rosji według logiki balansowania na krawędzi wojny. Sankcje wobec Moskwy zapewne zostaną utrzymane. Są jednak państwa i środowiska europejskie, które kwestionują linię przyjętą przez mocarstwa zachodnie. Myślę o krajach południa Europy, ale także w Niemczech i we Francji są silne środowiska przychylne Rosji: część biznesu, nacjonalistyczna prawica Le Pena, ale także konserwatyści skupieni wokół Sarkozy'ego. Na razie mamy kruchą jedność, która zaskakuje Rosję. Sądzę, że Putin nie liczył się z taką reakcją. Trudno jednak przewidzieć, co stanie się w dłuższej jest celem Putina?- Władimir Putin, podobnie jak niektórzy dyktatorzy w przeszłości, otwarcie wyjawia swoje plany. Choć niektórzy nie wierzą, że je zrealizuje, ponieważ są zbyt bezczelne. Aby się o tym przekonać, wystarczy prześledzić jego wypowiedzi z pierwszej połowy 2014 to plany?- Po pierwsze, zajęcie tych ziem ukraińskich, które Putin uważa za historycznie należące do Rosji, czyli Krymu i wschodniej części Ukrainy. Po drugie, uniemożliwienie Ukrainie stania się normalnym państwem i częścią Zachodu. Po trzecie, rozbicie spójności Unii Europejskiej - co jest celem taktycznym. Rosja od zawsze źle znosiła jedność i siłę państw zachodnich, była przeciwna wspólnocie europejskiej. Przypomnę wściekłą sowiecką propagandę z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, gdy Europa się jednoczyła. Podziały w ramach UE oznaczają grę według starych reguł, gdy o losie świata decydowało porozumienie między mocarstwami. Demontaż spójności Zachodu przez Putina ma służyć powrotowi zasad opartych na sile. Takie podejście oznacza nawiązanie do doktryny Breżniewa, którą Putin odgrzał w podpisanym w lutym 2015 roku dokumencie. Jest tam wyraźnie stwierdzone, że zmiana sytuacji w krajach sąsiedzkich, niekorzystna z punktu widzenia Rosji, ma dać jej prawo do ingerowania w wewnętrzne sprawy innych krajów. Planom Putina sprzyjał wzrost cen surowców, a także letarg strategiczny Zachodu, wyrażający się w braku odwagi do bardziej stanowczego powstrzymywania jakim stopniu zmiana w środowisku bezpieczeństwa międzynarodowego, spowodowana kryzysem ukraińskim, wpłynęła na relacje polsko-amerykańskie?- Nasze stosunki z Waszyngtonem są dobre, oparte na interesach i realnych potrzebach. Uważam także, że decyzja o zakupie amerykańskiego sprzętu służącego obronie powietrznej kraju była dobrym posunięciem. To jeszcze bardziej zwiąże z nami Stany Zjednoczone. Dla Ameryki jesteśmy ważnym krajem, oczywiście w tej klasie państw, do której należy Polska. Stosunki te uległy normalizacji w drugiej połowie poprzedniej dekady. Kryzys ukraiński podkreśla ich znaczenie. W związku z agresywną polityką Rosji Ameryka jest fizycznie bardziej obecna w Europie. Po szczycie w Newport Amerykanie zapewniają rotacyjną obecność w Polsce i innych krajach na wschodniej flance jest ich Też bym wolał, aby było ich więcej, ale niektórzy, na przykład Niemcy, nie chcą się dzielić "swoimi" Amerykanami, dlatego tak ostrzegają, żeby nie drażnić Rosji. Nie chcą stracić korzyści wynikających z obecności na swoim terytorium tak wielkiej bazy USA. Prezydent Bronisław Komorowski na mającym się odbyć w 2016 roku szczycie NATO w Warszawie zamierzał domagać się trwałej amerykańskiej obecności na terenie Polski. Prowadził w tej sprawie konsultacje z partnerami, aby z większą życzliwością i zrozumieniem traktowali oni nasze potrzeby bezpieczeństwa. Rozmawiał między innymi z goszczącą niedawno w Polsce kanclerz Niemiec Angelą bezpieczeństwa, wynikających z artykułu 5., domagaliśmy się już na szczycie w Lizbonie w 2010 Wtedy Zachód nam nie dowierzał, gdy ostrzegaliśmy przed Rosją. Ten negatywny przekaz wzmacniali Rosjanie, przypinając nam łatkę rusofobów. Dziś to się zmieniło, bo dokonawszy agresji na Ukrainę, prezydent Putin uwiarygodnił nasze obawy i wcześniejsze ostrzeżenia. Obecnie znajdujemy się na początkowym etapie przygotowań do warszawskiego szczytu NATO. Staramy się oddziaływać na sposób myślenia państw zachodnich o Rosji, ale też poważnie traktujemy naszą politykę obrony. Na ten cel wydajemy 2 proc. PKB, a więc staliśmy się poważnym partnerem, uważniej się nas słucha. Jednak krajom, które tak jak Niemcy przez lata inwestowały w Rosji, trudno nagle zmienić sposób myślenia, choć w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy widać ogromny na naszą wiarygodność jako sojusznika nie wpłynie zakończenie polityki ekspedycyjnej, co zapowiedział prezydent?- To nie do końca prawda. Prezydent nie miał na myśli udziału w operacjach reagowania kryzysowego. Ilekroć dana operacja będzie miała mandat Rady Bezpieczeństwa lub taką decyzję podejmie NATO, a my będziemy przekonani, że jest ona słuszna, na przykład ze względu na los ludności cywilnej lub zagrożenia dla bezpieczeństwa, tylekroć Polska powinna w niej uczestniczyć, bo jest to zgodne z naszymi wartościami i interesami. Taki jest sens tej modyfikacji, którą niektórzy ubierają w pojęcie "końca polityki ekspedycyjnej".W operacji w Libii nie wzięliśmy udziału...- I okazało się, że mieliśmy rację. Nasz sceptycyzm w niektórych sytuacjach bierze się ze złych doświadczeń. Kraje zachodnie, zwłaszcza te z przeszłością kolonialną, zbyt szybko podejmują decyzje o interwencji, co przynosi nierzadko bardzo złe skutki. Jakie? Widzimy obecnie na przykład w Iraku. W naszym sceptycyzmie nie ma doktrynalnego sprzeciwu wobec udziału w operacjach zagranicznych. Na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ opowiadaliśmy się za zasadą odpowiedzialności za ochronę, którą państwa członkowskie przyjęły w 2005 roku. Zastąpiła ona niefortunną "interwencję humanitarną". Zgodnie z zasadą odpowiedzialności za ochronę, gdy zajdzie potrzeba i będzie mandat Rady Bezpieczeństwa, możemy użyć siły, aby zatrzymać czystki etniczne, zbrodnie wojenne czy ludobójstwo. Przyjęcie takiej zasady oznacza gotowość do posługiwania się takimi instrumentami, jak NATO czy misje Unii w ramach jej wspólnej polityki bezpieczeństwa i Pan sądzi, jakie będzie w tej sprawie stanowisko nowego prezydenta?- Nie sądzę, aby mogło się zasadniczo różnić od stanowiska prezydenta Komorowskiego. Wprawdzie, gdy Andrzej Duda pracował w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego, panowała "moda" na interwencje, a sam Kaczyński był entuzjastą naszego udziału w wojnie w Iraku, to jednak teraz mamy inny czas. Zachód stracił ochotę do interweniowania, a i my, zważywszy na politykę Rosji, dajemy bezwzględny prymat tradycyjnej funkcji Sojuszu i rozwojowi zdolności militarnych, które czynią ją powinniśmy zrobić, gdyby Kijów zwrócił się do nas z prośbą o pomoc wojskową?- Należałoby rozważyć taką prośbę. Ukraina jest państwem, na które dokonano agresji. Zasada indywidualnej lub kolektywnej samoobrony, wynikająca z artykułu 51. Karty Narodów Zjednoczonych, pozwala udzielić pomocy państwu napadniętemu. Taka pomoc może mieć różne formy. Gdy słyszę, że w Unii Europejskiej nie ma zgody w sprawie rozjemczej misji pokojowej na Ukrainie, zastanawiam się, co się stało z Unią, która nie miała wątpliwości, aby wysłać misję do Konga, Libii czy Brunei, daleko od nas, a nie zgadza się na nią w naszym otoczeniu. Błędem Zachodu jest w rozmowach z Rosją odrzucanie z góry pewnych opcji. Unia mówi: ten konflikt można rozwiązać tylko pokojowo, a Rosja rozstrzyga go militarnie. Moskwa nie wyklucza żadnej możliwości, dlatego jest taktycznie silniejsza od nas, choć my mamy większy rozwiązania przewiduje pan w konflikcie ukraińskim?- Jest kilka możliwych scenariuszy, niezłych, gorszych i złych. Ale nie jestem wielkim optymistą. Konflikt na Ukrainie potrwa jeszcze wiele lat. Putin zrobi wszystko, aby uniemożliwić normalizację sytuacji wewnętrznej i przeprowadzenie reform. Gdyby Ukrainie się udało, byłby to zły przykład dla Rosji i dla Rosjan. Wiele zależy jednak od Ukraińców. Czasem takie przełomy są dla narodów opisaną przez Conrada smugą cienia. Pozostaje pytanie, czy Ukraina przejdzie przez nią, by się stać częścią Zachodu lub przynajmniej normalnym, suwerennym państwem.
Jako młode pokolenie pracowników powinniśmy uświadomić sobie, że właśnie wkraczamy w dorosłość. Panują tu nieco inne zasady niż te, z którymi spotkaliśmy się na studiach, bowiem wymagają zmiany naszego zachowania. Początki zawsze są trudne, wiążą się ze stresem, zwiększonymi nakładami pracy, czasem też z niepowodzeniami. I just… to fool criminalsYou want to know if I screwed the employee of the month at my last job?In my last job I had a mentor who was… whom I found difficult to have however through connections made in my previous job been able to cooperate with a Basque company on some exciting umiejętności zdobyte w mojej poprzedniej pracy były natychmiast zbywalne wynagrodzenia kontroli zgodności i stałe etykę pracy podczas gdy inne które był mniej znane nauczyłem się w moje pierwsze kilka miesięcy w pracy. compliance and a solid work ethic while others that I was less familiar with I learned in my first few months in the can tellit's going to be much better than my last can already tell it's going to be much better than my last I used to work before I saw the landlady take poison after hearing her husband confess an I blow this I will have to go back to my old job at The Electric my last place the footman stayed till they went to you wanna see miracles. Najczęstsze błędy przy pisaniu planu pracy i sposoby naprawy. 1. Wstęp skopiowany z internetu lub innej pracy dyplomowej. Na napisanie wstępu czasem pozostaje niewiele czasu albo energii. Przez to studenci chcą iść na łatwiznę i skopiować gotowy, napisany przez inną osobę wstęp do pracy o podobnym temacie. Każdy kandydat przez proces rekrutacji do szkoły ponadpodstawowej przechodzi tylko jeden raz. Jednocześnie rekrutacja taka jest prowadzona co roku, w modelu obowiązującym obecnie już od 18 lat. Obserwując z bliska przez te wszystkie lata nabór do szkół średnich widać, że pewne kłopoty (których można było uniknąć) się powtarzają. Poniżej znajdziecie opisane najczęstsze i najpoważniejsze błędy popełniane co roku przez kandydatów. Mam nadzieję i gorąco liczę na to, że po tej lekturze Wy ich nie popełnicie. Zbyt krótka lista preferencji Pierwszym, poważnym błędem, który można popełnić, a który może mieć bardzo dotkliwe skutki, to stworzenie zbyt krótkiej listy preferencji. Jeśli Wasza lista preferencji ma 2-3 pozycje, to sami obniżacie swoje szanse na znalezienie nowej szkoły (oczywiście z wyjątkiem przypadku, kiedy posiadacie uprawnienia „olimpijczyków”, którzy są przyjmowani do szkół w pierwszej kolejności). Pamiętajcie, że im więcej pozycji na liście preferencji, tym więcej szans na znalezienie miejsca w nowej szkole. A jednocześnie wydłużając swoje listy preferencji nic nie tracicie, a możecie tylko zyskać – jeśli uzyskane wyniki i konkurencja do danego oddziału pozwolą Wam być zakwalifikowanym do tych bardziej preferowanych, to tam właśnie się znajdziecie. Ale gdyby warunki okazały się takie, że zabraknie tam dla Was miejsc, to macie jeszcze inne możliwości. Przy krótkiej liście preferencji takich możliwości już nie ma. Przeszacowanie możliwości – nadmierny optymizm Drugim błędem, który możecie popełnić – równie poważnym, a być może nawet poważniejszym niż zbyt krótka lista preferencji – jest przeszacowanie swoich możliwości i wybranie wyłącznie szkół z podobnego, wysokiego w odniesieniu do naszych wyników, poziomu punktacji. Wspomniałem powyżej, że to jest jeden z najpoważniejszych błędów. Prowadzi on bowiem w wielu przypadkach do prawdziwych dramatów – niejednokrotnie bardzo dobrzy kandydaci zostają bez szkoły. Co ważne może tak się zadziać nawet w sytuacji, kiedy mieli oni długie listy preferencji. Jeżeli przykładowo kandydat wybrał kilka szkół i kilkanaście oddziałów, ale wszystkie one są ze zbliżonego poziomu punktów zapewniających kwalifikację – na przykład 165-166, a kandydat ostatecznie uzyskuje na przykład 164 punkty, to w każdym z nich brakuje mu jedynie 1-2 punktów. I w tej sposób kandydat o znakomitej punktacji pozostaje bez szkoły. A w rekrutacji uzupełniającej liczba miejsc w szkołach dla kandydatów z wysoką punktacją jest zazwyczaj bardzo ograniczona. Jak uniknąć takiej sytuacji? Najważniejszym działaniem, które możemy podjąć, to zróżnicowanie szkół, do których ubiegamy się o przyjęcie. Najlepiej umieścić w końcowej części swojej listy preferencji takie oddziały w szkołach, gdzie oszacowany przez nas poziom punktacji, która zapewni kwalifikację jest istotnie niższy niż nasza spodziewana punktacja. Oczywiście – co podkreślam za każdym razem – nie da Wam to gwarancji, że na pewno się tam dostaniecie, jednak bez cienia wątpliwości takie działanie znacząco zwiększa szansę na zakwalifikowanie w trakcie podstawowej rekrutacji. Błędne oszacowanie własnych punktów Kolejnym błędem, który można popełnić – często prowadzącym nieświadomie do błędu nadmiernego optymizmu – jest niewłaściwe oszacowanie własnych punktów. Może on być szczególnie kosztowny, jeśli nasze wyliczenie okaże się wyższe od faktycznie uzyskanego wyniku. Spodziewana liczba punktów to jedna z ważnych podstaw podejmowania decyzji o wyborze szkół i oddziałów, zatem niezmiernie istotne jest to, by była ona wiarygodna. Zapewne każdy z Was będzie obliczał sobie punkty. Można spodziewać się, że będziecie to robić nawet co najmniej dwukrotnie – pierwszy raz na etapie wyboru szkół i oddziałów, bazując na spodziewanych ocenach i osiągnięciach oraz spodziewanym wyniku egzaminu, a drugi raz, kiedy będziecie już oficjalnie znali wszystkie oceny i wyniki. Na co zwracać uwagę licząc punkty? Gdzie są te elementy, w których najłatwiej o błąd? Wieloletnie doświadczenie podpowiada, że najczęstsze problemy w prawidłowym wyliczeniu punktów związane są z takimi kwestiami jak: punktacja za osiągnięcia dodatkowe – ten element najczęściej sprawia problemy z poprawnym wyliczeniem punktacji. Zasady w tym zakresie są dość skomplikowane, przykładowo w odniesieniu do niektórych z nich należy uwzględnić zarówno typ osiągnięcia, jak i jego szczebel, liczbę posiadanych osiągnięć danego typu a także rok ich punkty za osiągnięcia dodatkowe zwróćcie więc szczególną uwagę na dokonywanie obliczenia zgodnie z obowiązującymi zasadami (opisanymi w Rozporządzeniu Ministra Edukacji Narodowej). W przypadku wątpliwości, jak zakwalifikować dany typ osiągnięcia można poprosić szkołę, do której kandydujecie o pomoc i odpowiedź na takie pytanie (wszak to w tej szkole nastąpi ocena Waszych osiągnięć pod kątem punktacji w rekrutacji); osiągnięcia wpisane i niewpisane na świadectwie – należy pamiętać, że w procesie rekrutacji do szkół ponadpodstawowych brane są pod uwagę wyłącznie osiągnięcia wpisane na świadectwie ukończenia szkoły podstawowej. Częstym problemem prowadzącym do błędnego oszacowania liczby punktów jest uwzględnienie w obliczeniach osiągnięcia, które nie zostaje później wpisane na świadectwie, a co za tym idzie nie może być brane pod uwagę w trakcie naboru. Jeżeli macie wątpliwości czy posiadane przez Was osiągnięcie zostanie wpisane na świadectwie możecie tego typu informację uzyskać w Waszej aktualnej szkole; uznany lub nieuznany wolontariat – wśród typów osiągnięć punktowanych w trakcie naboru znajdują się osiągnięcia polegające na aktywności na rzecz innych ludzi, w szczególności w formie wolontariatu. Spotykanym problemem jest uwzględnienie w oszacowaniu własnych punktów takiego osiągnięcia, które następnie nie jest wzięte pod uwagę przez szkolną komisję rekrutacyjną. Pamiętajcie, że – tak samo jak każde inne osiągnięcie – aby wolontariat był brany pod uwagę w rekrutacji informacja o nim musi zostać wpisana na świadectwie ukończenia szkoły. O tym, czy dana aktywność zostanie wpisana na świadectwie decyduje (na podstawie zasad określonych w prawie) aktualna szkoła kandydata; różne przedmioty punktowane w różnych oddziałach – zapomnienie, że do różnych szkół, a nawet do różnych oddziałów w tej samej szkole można mieć różną liczbę punktów. Jak zapewne pamiętacie z części, w której omawiałem za co otrzymuje się punkty, jednym z elementów punktacji do poszczególnych oddziałów są oceny z dwóch przedmiotów wskazanych przez szkołę. Każda szkoła dla każdego oddziału, do którego prowadzi rekrutację wskazuje te przedmioty niezależnie. Oznacza to, że w każdym przypadku mogą one być inne, a to z kolei oznacza, że do różnych oddziałów na Waszej liście preferencji możecie mieć różną liczbę popełnianym błędem jest policzenie sobie punktów do jednego oddziału i przyjęcie, że uzyskany wynik będziemy mieć we wszystkich innych przypadkach. Tymczasem mogą tam być brane pod uwagę inne przedmioty (z których możemy mieć niższe lub wyższe oceny), a zatem nasza punktacja będzie tam inna. Należy więc obliczać sobie punkty niezależnie dla każdego oddziału znajdującego się na naszej liście preferencji; uwzględnienie w punktacji niewłaściwego przedmiotu – w tych przypadkach, kiedy szkoła wskazuje konkretne dwa przedmioty zazwyczaj nie ma problemu z policzeniem punktów. Trudniej bywa (i tu najczęściej pojawiają się błędy) w przypadku, kiedy szkoła zamiast wskazania konkretnych przedmiotów podaje sposób ustalenia, które przedmioty będą punktowane – zasady typu „przedmiot, z którego kandydat ma najwyższą ocenę spośród przedmiotów…”, „dwa przedmioty o najwyższych ocenach spośród ocen z przedmiotów…”, „język niemiecki, jeśli nie ma języka niemieckiego, to język angielski, a jeśli nie ma języka angielskiego to najwyższa ocena z języka obcego nowożytnego nauczanego obowiązkowo” itp. Jeżeli macie do czynienia z takim przypadkiem zawsze warto poprosić kogoś o zweryfikowanie czy w naszych obliczeniach uwzględniliśmy właściwy przedmiot, a w przypadku wątpliwości, jak rozumieć zasady określone przez szkołę można uzyskać informacje bezpośrednio w tej szkole; nieuwzględnienie punktów ze sprawdzianu uzdolnień kierunkowych. Niektóre szkoły, które w rekrutacji wymagają przystąpienia do dodatkowego sprawdzianu (np. szkoły lub oddziały dwujęzyczne) mogą doliczać punkty uzyskane na tym sprawdzianie do sumy punktów rekrutacyjnych – omawiałem to zagadnienie w innym wpisie opisującym za co dostaje się punkty w rekrutacji. Przypominając tylko krótko: szkoła może doliczać punkty, jednak nie musi tego robić, część z nich dolicza, część nie dolicza, przyjmując, że warunkiem ubiegania się o miejsce w takiej szkole lub oddziale jest po prostu zaliczenie sprawdzianu uzdolnień. Informację o tym, czy punkty uzyskane na sprawdzianie uzdolnień kierunkowych są doliczane do ogólnej sumy punktów rekrutacyjnych znajdziecie w zasadach rekrutacji do danej szkoły – publikowanych już na samym początku naboru wraz z ofertą tej placówki; zwykłe błędy rachunkowe – jakkolwiek może to wydawać się banalne, to częstym problemem występującym przy szacowaniu własnych punktów są zwykłe błędy rachunkowe. Punktacja składa się z wielu elementów, nietrudno więc zrobić błąd. Aby ustrzec się tego typu problemu najlepiej po prostu poprosić kogoś o zweryfikowanie Waszych obliczeń. Niektóre systemy elektroniczne wspierające rekrutację posiadają funkcję umożliwiającą policzenie sobie punktów – to dużo ułatwia. Sprawdźcie więc – jeśli nabór do szkół, do których kandydujecie jest wspierany tego typu systemem – czy jest tam taka opcja. Dalsza część błędów, których lepiej nie popełniać w kolejnym wpisie na ten temat – nie przegapcie! Do dyskusji zapraszam na Facebooka eduBloga oraz do grup: Rekrutacja 2020 – kandydaci oraz Rekrutacja 2020 – rodzice. Senatu Sejm przyjął w całości. Pani Prezydent, w trybie kontroli prewencyjnej wystąpiła do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem o zbadanie zgodności ustawy z Konstytucją. 1. Czy Prezes Rady Ministrów słusznie postąpił ulegając wpływom przyjaciół z wakacji ? 2. Jakie błędy popełnił Pan Roman ? Uzasadnij odpowiedź. 3. Strona internetowa to Twoja wizytówka. Warto dobrze wykorzystać jej przestrzeń. Dzięki prawidłowo skrojonym tekstom możesz wyróżnić się wśród konkurencji. Nie będzie to bardzo trudne, ponieważ sieć jest przepełniona powielonymi schematami, które na nikim nie robią już wrażenia. Ważne, abyś nie kopiował tych samych pomysłów i zwracał uwagę na błędy w tekstach, które są wielokronie powielane na innych stronach. Zrób to po swojemu, trzymając się jednocześnie kilku podstawowych zasad, które sprawią, że Twoje treści będą czytelne i łatwiej zapamiętywane. Zobacz, które błędy w tekstach na stronach internetowych są powielane najczęściej. #1 FRAZESY, KTÓRE NIE MAJĄ ŻADNEJ WARTOŚCI Najbardziej profesjonalna firma na z pasją. Fryzjerstwo to nasza pasja. Drzwi stworzone z produkty najwyższej firmą z wieloletnią kompleksowe innowacyjne zdania widzimy na co drugiej stronie firmowej. Czy to możliwe, aby wszyscy byli tacy profesjonalni? No właśnie… nikt nie bierze tego na serio. Nie marnuj cennego miejsca! Zamiast lać wodę i powtarzać frazesy – pokaż Klientom realne korzyści lub przynajmniej poprzyj swoje tezy mocnymi DLACZEGO Twoje usługi są nowoczesne? Czym różnią się od tych, które były oferowane rok, dwa czy trzy lata temu?Co sprawia, że jesteś PROFESJONALNY? Co takiego robią Twoi pracownicy, że możesz o sobie tak powiedzieć? Jeżeli używasz powyższych fraz, wytłumacz je. #2 NIEZROZUMIAŁE, BRANŻOWE SŁOWNICTWO Nawet jeżeli chcesz być odbierany jako ekspert w swojej dziedzinie, na stornie internetowej nie warto nadużywać specjalistycznego niektórych informacji technicznych nie da się przekazać w inny sposób. Jednak gdy jest to możliwe upraszczaj swój przekaz do jak najbardziej czytelnego poziomu. Kluczem do powodzenia jest założenie, że Twoi czytelnicy są równie inteligentni i wyrafinowani jak Ty, ale tak się składa, że nie wiedzą czegoś, co Ty wiesz. Steven Pinker Komunikacja na stronie różni się od klasycznej rozmowy ze sprzedawcą. Potencjalny klient nie może doprecyzować zdobytych informacji. Jeżeli coś jest niezrozumiałe, szuka gdzieś indziej. Co gorsza, taka osoba może poczuć się niepewnie, a to chyba ostatni typ emocji, z którymi chcesz być kojarzony w przyszłości. Takie błędy w tekstach mogą nas wiele kosztować. #3 MÓWIENIE TYLKO O SOBIE Jesteśmy z nowoczesnych 35 zgrany każdej usługi podchodzimy z sobie taką sytuację: chcesz kupić jest dla Ciebie ważne? Chcesz wiedzieć, ile osób nad nim pracowało? Gdzie został wykonany? Jakie wykształcenie mieli ludzie, którzy planowali jego konstrukcję? No jest to, jak dany produkt zmieni Twoje codzienne życie. Jeżeli przeczytasz, że czajnik jest energooszczędny poczujesz, że dbasz o ekologię i oszczędzasz pieniądze. Jeżeli widzisz, że czajnik gotuje wodę w 15 sekund, automatycznie czujesz, że zaoszczędzisz swój cenny tekstów na stronę internetową nie może myśleć i pisać o sobie. Najważniejszy jest odbiorca i jego realne KORZYŚCI. #4 POPISY LITERACKIE Strona internetowa, której celem jest sprzedaż produktów lub usług to nie jest warsztat artystyczne metafory i popisy językowe są zbędne. Tekst powinien mieć wartość informacyjną i perswazyjną. Nie musi być wyniosły i genialny. Wręcz przeciwnie, sęk tkwi w PROSTOCIE. Zbyt wyszukane, patetyczne słownictwo działa na Twoją niekorzyść. #5 POMIJANIE SEO Owszem, teksty na stronę internetową piszemy z myślą o czytelnikach. Jest to kwestia niepodważalna. Niestety, jeżeli jednocześnie nie pomyślimy o wujku Google, niewiele osób będzie miało okazję je nie jest trudne. Wystarczy, że Twoje teksty będą unikalne, wartościowe i poprawne językowo. Ponadto powinny zawierać rozmieszczone we właściwych miejscach dobrze dobrane frazy elementem, o który musisz zadbać jest formatowanie, czyli nagłówki, krótkie akapity, zoptymalizowana grafika. Więcej informacji na ten temat pisałam tutaj. #6 BRAK NAWOŁANIA DO AKCJI Każdy tekst na stronie internetowej ma cel. Może to być:sprzedaż, nawiązanie kontaktu, wizyta w firmie, zostawienie komentarza lub dalsze udostępnianie wpisu. Nie zapominaj o tym i proś swoich odbiorców o wykonanie tej czynności .Wplataj prośbę w swoje teksty lub stosuj poprawnie sformułowane przyciski CTA (call to action) np. „Pobierz darmowy ebook”, „Zadaj pytanie naszemu konsultantowi”, „Chcę otrzymać 10% rabatu”.Proś czytelnika, aby zapoznał się dodatkowymi informacjami, zostawił komentarz lub udostępnił Twój wpis znajomym. Niewielki zabieg może zdziałać cuda. #7 PRZYWIĄZANIE DO WŁASNYCH TEKSTÓW Pisanie to umiejętność cięcia i kasowania tego, co już stworzyliśmy. Brzmi to dość dziwnie, ale taka jest prawda. Bardzo ciężko rozstać nam się z tym, co już zostało pracy zdarza mi się, że kasuję całe akapity tekstu, o pojedynczych zdaniach i słowach nawet nie wspominam. Czasem piszę wszystko od nowa. Jeszcze raz i jeszcze błędem w tekstach w sieci jest akceptacja tego, co się napisało już za pierwszym razem. Każdy tekst wymaga poprawek i redakcji. Zapewniam – im więcej utniesz, skrócisz i wyrzucisz – tekst będzie dobry początek pozbądź się wypełniaczy, czyli takich słów jak: generalnie, z pewnością, jak sądzę, moim zdaniem, tak jakby, jak każdy wie… #8 STRONA BIERNA Strona czynna dodaje czasownikom dynamiki. Tekst ma lepszy rytm. Łatwiej się go czyta i zapamiętuje. Strona bierna, wręcz przeciwnie, buduje zaporę i niepotrzebnie osłabia użyty poniższe zdania:W tym poście wyjaśniono, czym jest strona post wyjaśnia, czym jest strona został zaprojektowany z myślą o kobietach w zaprojektowaliśmy z myślą o kobietach w ciąży. #9 NADUŻYWANIE ZAIMKÓW DZIERŻAWCZYCH Zgodnie z zasadą – co za dużo, to niezdrowo, w tekstach na stronach internetowych warto uważać na zaimki dzierżawcze. W naszej cukierni oferujemy naszym klientom szeroki wybór ciast kremowych. Nasi cukiernicy są najlepsi w regionie a nasze wypieki są w pełni naturalne. Powtarzany zaimek dzierżawczy jest tu zupełnie zbędny. To oczywiste, że cukiernia jest nasza, klienci też są nasi, cukiernicy i wypieki także. Pozbawione nadużyć zdanie może brzmieć następująco: Nasza cukiernia oferuje szeroki wybór ciast kremowych. Wypieki są w pełni naturalne, a za ich sukces odpowiadają najlepsi cukiernicy w regionie. Chcesz wykorzystać infografikę? Śmiało, tylko nie zapomnij dodać źródła wraz z linkiem do tego wpisu. Oczywiście to nie jest wszystko. Są to błędy w tekstach, które można znaleźć na pierwszej, lepszej stronie. Zamiast je powielać wystarczy, że maksymalnie przybliżysz swoim Klientom indywidualne cechy oferty i wskażesz korzyści, które mogą być dla niego interesujące. Tyle! Naprawdę nie potrzeba niewiadomo czego. Prosta, szczera opowieść o Twoich produktach i marce w zupełności nie wiesz jak się do tego zabrać – zacznij właśnie teraz. W tym momencie! Zrób mały audyt swojej strony. I pamiętaj, błędy w tekstach popełnia każdy. Mi też się to zdarza. Ważne, aby na bieżąco wracać do swoich tekstów i je stopniowo dopieszczać. Daj znać, które informacje były dla Ciebie przydatne. Ta wiedza jest dla mnie bardzo Ci się ten tekst? Udostępnij go swoim znajomym. Małymi krokami możemy wiele zmienić. Podziel się tym artykułem: Autor: Kasia GrzechJestem copywriterem. Przy pomocy skutecznych tekstów pomogę Ci zbudować silny wizerunek marki. Na moim blogu podpowiadam jak pokochać pisanie.Błędy firm w procesie rekrutacji. - Pracodawcy nie przywiązują wagi do wysyłania informacji do kandydatów w procesie rekrutacji i nie interesują się ich opiniami – oceniają kandydaci do pracy przebadani przez eRecruitment Solutions. Mimo że prawie połowa pracodawców zapewnia, że dba o relację z kandydatami, to w opinii samych
. 312 398 418 492 110 175 312 221